O nas

 

Ścieżki Przemijania to nie tylko blog. To opowieść o drodze, którą kroczymy razem.

Nazywam się Cezary. Piszę, bo słowa są dla mnie mostem — między światem widzialnym a tym, co ukryte w ciszy serca.

Każda książka, którą tworzę, rodzi się z doświadczenia, obserwacji, czasem bólu, ale zawsze z nadziei. Szukam sensu w tym, co pozornie zwyczajne. Szukam światła w cieniu przemijania.

 

Ale nie jestem sam na tej drodze. Jest przy mnie Dorotka — moja inspiracja i cicha obecność, bez której wiele słów nigdy nie znalazłoby swojego miejsca. To ona wnosi do mojego życia delikatność spojrzenia, ciepło serca i tę subtelną mądrość, której nie sposób zamknąć w zdaniach. Dzięki niej moje książki oddychają głębiej, a droga, którą podążam, ma swoje światło i sens.

 

Ten blog jest przestrzenią, w której dzielimy się naszym światem — opowieściami, przemyśleniami, świadectwami Czytelników i fragmentami duchowej podróży.

Każdy, kto tu zagląda, jest dla nas wędrowcem na tej ścieżce — ścieżce przemijania, która, choć prowadzi przez cienie, nieustannie wskazuje ku światłu.

Zapraszamy Cię w tę podróż.

Cezary & Dorota

Teatr powstawania powieści

 

Moje książki mają swoją cichą, niemal teatralną historię narodzin.

Między rokiem 2003 a 2005 pojawiały się we mnie pierwsze słowa, obrazy i opowieści. Powstawały nocami, często w ciszy, gdy świat wokół zasypiał, a wewnętrzny głos budził się i prowadził moją rękę po klawiaturze komputera. W tym czasie powstało osiem powieści..

Pisałem, bo musiałem. Jakby te historie same domagały się istnienia.

Gdy powstawały kolejne rozdziały, miałem poczucie, że tworzę coś ważnego — choć jeszcze nie potrafiłem nazwać, dla kogo i po co. Gdy ostatnia kropka została postawiona, nastała cisza.

Teksty trafiły do szuflady. Czekały. Oddychały swoim cichym, wewnętrznym życiem — niczym przedstawienie, które już zostało odegrane, lecz jeszcze nie znalazło swojej widowni.

I może tam by pozostały — zapomniane, pokryte kurzem czasu — gdyby nie Dorotka.
To ona przyszła z pytaniem:
— Dlaczego nikt jeszcze tego nie czyta?

 

Patrzyła na moje rękopisy z czułością, zrozumieniem i wiarą.. W jej oczach te opowieści żyły. I nagle sam dostrzegłem, że to, co wydawało się zamkniętym rozdziałem, wciąż tętni życiem. Dorota była jak światło padające na scenę w opuszczonym teatrze — wydobyła z mroku to, co czekało na swój czas.

Bez niej ta droga mogła nigdy się nie rozpocząć na nowo. To dzięki niej książki odzyskały głos. Stały się podróżą, którą dziś mogę dzielić się z Tobą, Czytelniku.

Bo każdy z nas ma w sobie takie szuflady. Skrywają one historie, marzenia i słowa, które czekają na kogoś, kto z czułością je odczyta i powie:
— To jest ważne..